niedziela, 6 kwietnia 2014

Fraszki po śląsku

      Jan Kochanowski z Czarnolasu (1530-1584) to największa indywidualność polskiego renesansu i całej Słowiańszczyzny. Człowiek wszechstronnie wykształcony na uniwersytetach w Krakowie i Padwie. Swoją wybitną poezją wywarł niezwykły wpływ na kształt ówczesnej oraz współczesnej polszczyzny. Napisał m.in. Odprawę posłów greckich, Treny, liczne pieśni, fraszki, a także przetłumaczył 150 psalmów "Dawidowych". Do najbardziej znanych utworów Kochanowskiego należą dwie fraszki: Na lipę i Na zdrowie. 
     Przedstawiam dwie fraszki Jana Kochanowskiego przetłumaczone przez Marka Szołtyska. Tłumaczenie na podstawie książki: Marek Szołtysek, Polacy nie gęsi, Rybnik 2002, s. 21.

Fraszki Jana ze "Czornego Lasa"

Na lipę

W hyc pod moimi liściami dychnąć se możesz.
Prosza, siednij se tukej, witom cie: Szczynść Boże!
Bo choć słoneczko gynał ze nieba blynduje,
To się na moich liściach ukrop tyn sztopuje.
Tukej dycki fajnisty wiaterek zawiywo,
A we liściach szpok albo słowik piyknie śpiywo.
Powoniej tyż moje kwiotki. To z nich spijają
Pszczoły, kere potym złociutki miód dowają.
Legnij se tu ku mie! Niych listek mój opowiy
Ci jako bojka, cobyś lepij społ na zdrowie.
Widzisz tera, wiela poradza dać uciechy,
Choć niy rosną na mie jabka ani łorzechy.

"Na zdrowie"

Wiysz co ci powiym?
Szanuj se zdrowie!
Dej pozór na nie!
Dyć chorowanie
To nic dobrego
Ani piyknego.
Ale dopiyro,
Jak legniesz w wyro,
Jak niymoc łapniesz,
Wtedy sie kapniesz,
Na samym sobie
Jak wonio zdrowie!

Jeszcze ci powiym,
Byś se ze zdrowiym
Ni robioł błoznów,
Bo takich osłów,
Co kurzą, piją,
Bele jak żyją,
Trefić mogecie
Fol na tym świecie!
Dyć przeca wiycie:
Niy łodkupicie
Psutego gupotą
Zdrowio - za złoto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz